środa, 29 marca 2017

Jak się szybko zrobić pracę domową albo się naczyć?


  Witam po długiej przerwie, za którą przepraszam, ale już powracam!
 Nie będę się tłumaczyć, że szkoła, itp., itd., bo nie. To wina tylko i wyłącznie moja oraz mojego lenistwa.
Ale odpowiem na pytanie ,,Z czym dziś przychodzę?". Będzie to post o tym, jak szybko robić zadanie domowe i się uczyć (moje sposoby, które na Ciebie mogą nie działać).
Zapraszam do czytania!



1. Wycisz, a najlepiej wyłącz telefon.

 Jest to bardzo oczywisty, ale skuteczny sposób.
Jeśli odłożymy to urządzenie na drugi koniec pokoju, to nie będziemy się na nim skupiać.
To samo w przypadku pracy domowej. Im mniej będziemy się skupiać na urządzeniach elektronicznych, tym szybciej odrobimy zadanie.
Proste? Proste, a i tak większość osób tego nie stosuje (najwidoczniej wolą robić lekcje 56845418 godzin).

2. Rób dokładnie.

 Bez sensu jest robić szybko i na odwal tylko po to, aby było. Sto razy lepiej jest poszukać, spędzić nad tym trochę więcej czasu (minimalnie, uwierzcie), ale mieć dobrze, a nie napisać, że np. 2+2=18 (Basia perfekt matematyka nonono ciekawe co dostanę na koniec roku).
Zadajcie sobie zasadnicze i bardzo ważne pytanie: zapamiętać, ale trochę dłużej posiedzieć czy zrobić szybko, niedokładnie, tylko po to, aby było.

3. Lepiej znaleźć i zapamiętać.

 To, co teraz napiszę, często mówi mi moja mama.
Lepiej poszukać w książce, spędzić te 2-3 minuty więcej nad zadaniem, ale zapamiętać, niż wyszukać w internecie, a potem ,,zapamiętać" to na zasadzie, że jednym uchem (okiem) wlatuje, a drugim wylatuje. Uwierzcie mi, że gdy znajdziecie sami, to zapamiętacie daną rzecz na dłużej.

4. Rób sobie przerwy.


 Więcej się nauczysz, gdy będziesz pracować według pewnego schematu. Mniej więcej 50-minutowa nauka, potem 10-minutowa przerwa, nauka, przerwa i tak na zmianę. Na pewno więcej zrobisz, niż gdybyś robił/a coś cały czas bez chwili odpoczynku.

5. Rozdziel naukę na parę dni.

 Chyba nikt nie chce uczyć się dzień przed testem, wyrywać sobie włosy ze stresu, a potem na dodatek możliwość dostania złej oceny. O wiele lepiej jest rozłożyć sobie naukę na kilka dni, powiedzieć, że w poniedziałek uczy się tego, wtorek tamtego, itd.


 Dobrze, to na tyle w tym poście.
Jeśli macie jakieś inne sposoby na naukę, to możecie napisać w komentarzu, a może komuś to pomoże (jakie rymy). Może nawet o czymś zapomniałam, ale pisałam to, co mi się przypomniało podczas pisania notki.
 To ja już się żegnam, cześć!

poniedziałek, 20 marca 2017

End i trzy kropki.

Hei!

*puść, dodaje klimatu* 


Tutaj Mels, po raz ostatni. *Nie*stety odchodzę. Powodem jest moja kłótnia z Mają i resztą, mniejszy zapał i inne, więc nie będę się narzucać ni nic, postanowiłam odejść. Powód jest osobisty, tym samym proszę o to, by nikt nie pisał, co zaszło, NIC. Nie będę tu nikogo publicznie obrzucać, niech to pozostanie między osobami, które w tym uczestniczyły. Nie, nie wrócę już, nigdy, więc nie liczcie na powrót, wiele razy wracałam, ale nie tym razem, mogę pisać na czyimś blogu kiedyś, może tam mnie ujrzycie, z tą załogą zrywam. Jeśli macie ochotę czytać moje wypociny zapraszam na wattpada @Amely_luv i GGvol 2 : 62254719. Póki co, można powiedzieć, że rozdział blogowania jest skończony. Nie piszcie błagam notek ze screenami, bo nie mam zamiaru w tym rakowisku jakie powstanie uczestniczyć , w tym temacie ode mnie tyle. Dziękuję za możliwość 5-cio krotnego pisania tutaj, za czytelników, jakich poznałam, za te emocje, aktywność. Przyjaźń - ja/konfa jest skończona, nie wywlekajcie nic. Dziękuję Carde za wszystko, Gabrysi i innym czytelnikom *Emma*. Nie będę tu się rozwijąć, jak ja to tu nagle wydoroślałam, czy coś, bo nie, zawsze będę dzieckiem, i będę pamiętać ten progres, posty Meli z 3 klasy ze stylistyką zdań na poziomie zero. Wkroczyłam w inny, odmienny okres, mam inne problemy niż notki na blogu, choć to było moją odskocznią. Dziękuję jeszcze raz za wszystko, Wam, drodzy czytelnicy. Tu, raczej, już nie poklikam w klawiaturę, chcąc ze zdań zrobić post. Takie życie, człowiek się zmienia. Dziękuję, dziękuję, że wy to COŚ czytaliście. Kontakt ze mną się nie urwie, gdyby ktoś chciał. Nie wiem nigdy, co się w takich notkach pisze, przez te 2 lata nawalania w klawiaturę, nie widziałam świata wokół, tylko jakieś wymysły, internetowe przyjaźnie, dzieci MSP. Rozejrzyjmy się, nie widziałam 2 wspaniałych osób obok, narzekałam, że jestem sama, wiem, że jest osoba dawniej przeze mnie obrażana w internecie, do której mogę zadzwonić, moja przyjaciółka z klasy. Nie traćmy życia na takie rzeczy. Wiele ze mną przeszliście, od jarania się fishką za 80 zł, do teraz, gdy czasu nie było tyle i wybaczaliście notkę raz na tydzień. Co do konfy, z jednej strony źle postąpiłam, z drugiej nie żałuję, że to zamknęłam. Zamknęłam to, w tego typu przyjaźń wierzyć nie chcę. Poznałam tu Carde, która zawsze coś, a coś pomagała. Nauczyłam się tu cieszyć z małych rzeczy jak 2 komentarze, ale czy wydarło to ze mnie moje gówniarskie zachowanie? Nie. Zawsze będę tym dzieckiem z 3 klasy, które potrzebuje wyjść na dwór, i pobyć z kimś z reala, a nie pisemnym. Pomyślicie "o patrz się, jaka pisarka, co ona wie!", a jednak, każdy się w takiej witrynie nauczy czegoś, warto przyjść na jakiegoś bloga, pisać, poznać ludzi, ale nie wciągać się w to, jakie to skutki może nieść. Z bólem odchodzę, 2 lata pisania pójdą na jakiś czas w dalekie nieznane. Piszę to naprawdę ze łzami w oczach, jak tylko to opublikuję, usunę się, zapomnę o tym barwnym "Hei!", wrócę do bolącej rzeczywistości. Coś w środku mówi, że MUSZĘ odejść, a ja..ja, nadal myślę, że coś trzyma. Dużo w tym środowisku nabazgrałam, złego, dobrego mniej, można rzec, że pozostawiłam tu po sobie ślad. Może? Ah, co ja mogę Wam powiedzieć? Trzymajcie się. 

Mela.

niedziela, 19 marca 2017

Co sądzę o..? - czyli trendy okiem Ayano.

Hei!

Tutaj Mels, jestem chora, więc wynika z tego tyle, że nie pisałam trochę. Jutro niestety idę do szkoły, mimo zapalenia ucha, dosyć mocnego. Są występy, muszę być. Mam dużo czasu, dlatego też postawiłam na wpis z innej beczki, bo nie będzie to seria, ni nic, jednorazowo. Wypowiem się o 4 rzeczach będących znanymi w tym sezonie. 


Na pierwszy ogień idzie tzw. bomber jacket, czyli po prostu bomberka. A'la kurtka, zazwyczaj z jakimiś aplikacjami bądź naszywkami. Występują najczęściej w kolorach tj. czerń, khaki, srakowaty, zgniła zieleń, bordo. Ich ceny mieszczą się od 100 zł w górę. Są w sam raz na wiosnę, czyli porę taką jak teraz. Fajnie wyglądają rozpięte, bądź nie, idealnie dopełniają stylizację. Sama takowej nie posiadam, ze względu na chwilowy brak cash'u pieniędzy, ale jestem nimi zauroczoną, więc napewno na przyszły rok sobie sprawię. Jak najbardziej w porządku. 10/10 



Drugim z kolei trendem są akcenty moro, dla większości "typowo żołnierskie". Jak wiemy, były modne już dawniej, po czym przycichły, znowu powracają ze zdwojoną siłą, bo coraz więcej ludzi nosi owe wzory. Moro charakteryzuje się kolorami min. zgaszoną zielenią, bielą, brązem, ciemnym zielonym oraz gdzieniegdzie szarym bądź beżem. Jeśli są ładnie wkomponowane - pasują. Podobają mi się kombinezony z tym wzorem, bluzki, bluzy i koszule. Zaś spodnie i buty to dla mnie za wiele. Przejadło mi się to, i nie chciałabym już tego nosić, ale fajnie wpasowane nie jest złe. Daję mocne 7/10. 



Na 3 miejscu dałam fryzurkę "kok samuraja". Widziana najczęściej u tumbrl girl. Nie jest ona skomplikowana, może dlatego wiele dziewczyn nosi. Ja ze względu na długość włosów, trochę dalej jak do łopatek, miałam ją tylko raz. Moim zdaniem pasuję do większości looków, kok w nieładzie. Myślę, że nie zaniknie tak szybko, jak reszta trendów, bo jest naprawdę ładny. Jak dla mnie super. 10/10.




Czwarte miejsce to okulary - zerówki, wypowiadała się o nich Marta, ale ja też wtrącę swoje 5 groszy. Cudownie wyglądają dopełniając jakąś stylizację, wiele osób je nosi, słyszałam trochę i wiem, z notki Marty, że psują wzrok, ale nie wiem, czy to bujda, czy co, mimo wszystko - podobają mi się i chciałabym je mieć. Nie są drogie, a interesujące. 9,5/10 za tą niby możliwą wadę. 

🌜☀🌜


To na tyle w tym poście, na samiutki koniec chcę Wam na dole podesłać piosenkę, która wpadła mi w ucho. Co sądzicie o tych rzeczach? Jak spodobała się notka? Czekam na komentarze. Do napisania. Miłego dnia/nocy. 
Pozdrawiam, Mela

11 pytań o moim pokoju TAG

Hejka ;)

Jak tam u was? Bo u mnie nie zadobrze. Niestety w czwartek miałam mały wypadek, teraz leże chora w łóżku i dokładnie przed chwilą poparzyłam sobie nogę herbatą. Ja mam chyba jakiegoś gigantycznego pecha teraz :/ No, ale dobra przejdźmy do tematu posta. Dzisiaj tak dla umilenia dnia oraz dla lekkiej rozrywki postanowiłam zrobić tag pt. " 11 pytań o moim pokoju". Niestety nie mogę wstawić zdjęć mojego pokoju więc będą same opisy. No to co zaczynamy!!


Pytanie 1. Jaki masz kolor ścian w pokoju?

Aktualnie mam jedną ścianę w kolorze pudrowego różu, a drugą białą. Natomiast kiedyś miałam fioletowo-różową (nie wiem jak to opisać).


Pytanie 2. Lubisz swój pokój?

Nawet lubię, ale czuję, że potrzebuje w nim jakiejś zmiany/odświerzenia.

Pytanie 3. Co na tę chwilę byś zmieniła w swoim pokoju?

Najchętniej zmieniłabym szafę na ubrania i na książki


Pytanie 4. W przyszłości wyobrażasz sobie inny pokój niż teraz?

Tak, chciałabym mieć wszystkie meble białe oraz dodać pufy. Widzę go dosyć inaczej niż teraz.

Pytanie 5. Czy dekorujesz swój pokój na święta np. Boże Narodzenie?

Nie dekoruje jakoś bardzo, ponieważ prawie zawsze wyjeżdżam na święta i nie ma mnie w domu, ale czasem kupuje jakieś lampki do pokoju, aby nadać chociaż trochę ten świąteczny klimat.

Pytanie 6. Opisz swój pokój w 2 słowach?

Średni, fajny

Pytanie 7. Jakie wolisz meble białe, drewniane czy czarne?

Najbardziej na świecie białe meble. Kocham białe meble<3

Pytanien 8. Twój pokój jest duży czy mały?

Mój pokój jest średniej wielkości.

Pytanie 9. Wolisz okna dachowe czy z balkonem?

Wole okna z balkonem, bo łatwiej mi się je otwiera, a do dachowych często nie dosięgam ;(

Pytanie 10. Drzwi do twojego pokoju są raczej zamknięte czy otwarte?

Zależy czy z kimś jestem, albo też co robię, ale raczej otwarte.
blem
Pytanie 11. Podoba się tobie twój pokój taki jaki masz teraz?

W tym momencie nie podoba mi się tak bardzo, ale nie jest zły.


Przepraszam was za brak zdjęć jeszcze raz, ale nie mogę wstawiać. Mam nadzieję, że ten problem szybko załatwię, ale też,że post wam się podobał.

Do napisania ;)

Werson!



piątek, 17 marca 2017

Zerówki - hit czy kit?

Cześć, z tej strony Marta.
 
Ostatni mój post na blogu pojawił się już jakiś czas temu, więc stwierdziłam, że wypadałoby to trochę nadrobić. Dzisiejsza notka będzie dotyczyła zerówek, czyli okularów służących raczej dla ozdoby, niż dla poprawy wzroku. Wypowiem się co na ich temat sądzę, jakie są skutki ich noszenia i dlaczego w ostatnich czasach stały się one tak popularne, zapraszam 😋
 
•~•~•
 
 
 
Może warto zacząć od tego, że mnie osobiście zerówki bardzo przypadły do gustu. Fajnie dopełniają jakąś stylizację i wyglądają dość oryginalnie. W moim życiu posiadałam tylko jedną parę takich okularów, jednak nie przepadałam za nakładaniem ich ze względu na brzydki kolor oprawek, a także pewną pogłoskę/plotkę. Otóż, niektórzy twierdzą, że od noszenia przezroczystych szkiełek można sobie naprawdę zrobić wadę wzroku. Czy to się sprawdza? Szczerze Wam napiszę, że nie wiem. Co prawda moja znajoma, od zbyt długiego użytkowania zerówek musiała udać się do okulisty i zakupić "prawdziwe" okulary, jednak jej wada mogła być też skutkiem zbyt długiego czytania książek (uwielbia to), siedzenia na komputerze, czy po prostu spędzania czasu na telefonie. Wydaje mi się, że jeżeli nosimy ten dodatek tylko jako dopełnienie do ubioru, dwa czy trzy razy w tygodniu to nic nam się nie stanie. Jeżeli jednak nakładamy je codziennie możemy spodziewać się tego skutków. A czy wam się podobają zerówki? Napiszcie w komentarzu!
 
 
•~•~•
 
 
Na koniec dodam jeszcze, że możecie je znaleźć z tego co słyszałam w H&M. Także dzięki za przeczytanie tej (naprawdę) krótkiej notki. Kolejna pojawi się już niedługo, więc wyczekujcie. Miłego wieczoru 🙌
 
P.S niedawno został zmieniony wygląd na bardziej wiosenny, w najbliższym czasie odbędzie się konkurs na redaktora


środa, 15 marca 2017

Gadka szmatka #2 - Koty!

Hei!



Z tej strony Mela, Mels, Amczii lub jak kto woli - ta, co nie pisała długo i wraca. Tak, czy tak, po długim zwlekaniu z tą notką, *za co przepraszam Emmę KLIK* wreszcie jestem. Dzisiaj wypowiem się o kotach, temat podrzucony mi się spodobał + kocham koty = zrobię! Zapraszam do czytania!




Opis ogólny 

Koty, zwierzęta domowe, ale nie tylko, niektóre zamieszkują sawannę lub półpustynię. Dzisiaj jednak o domowych. Czworonożne pupile, popularne, zazwyczaj na wsiach, ale w mieście też spotkamy te zwierzątka. Najpopularniejsze "dachowce", czyli "mieszane", istnieją także bardziej "luksusowe" rasy jak ; persy, sfinksy, maine coon'y i inne, o tym napiszę potem. Co do trybu życia - nie będzie oddzielnej "rubryki", napiszę tu. Koty, które nie wychodzą - mają inne "problemy" od tych wychodzących.

Koty przebywające wyłącznie w domuKoty wychodzące na zewnątrz
  • Tendencja do powstawania kul włosowych
  • Mniejsze potrzeby energetyczne
  • Mała aktywność fizyczna
  • Osłabiony pasaż jelitowy
  • Tendencja do luźnych stolców o intensywnym zapachu
  • Większe potrzeby energetyczne związane z regulacją temperatury ciała
  • Potrzeby energetyczne zależne od czasu spędzanego na zewnątrz
  • Narażenie na styczność z drobnoustrojami chorobotwórczymi oraz pasożytami
  • Inne zagrożenia (np. walki z innymi kotami)
  • Wysoka aktywność fizyczna (obciążenie struktur stawowych 

Niewychodzące śpią dłużej (do 17 godzin), podobno "rozleniwiają się". Wychodzące do 15. Niektóre rasy są typowymi kanapowcami, dajmy na to persy, zaś dachowce wolą przeważnie dwór. Sama mam 3 dachowce i one kochają lato, dwór.


Opieka nad kotem 

Kot, niezależnie od rasy, wieku czy innych czynników potrzebują opieki. Obcinania pazurków, z czym lepiej udać się do specjalisty, karmienia odpowiednią karmą, wizyt u weterynarza, higieny, nie w sensie mycia, bo większość kotów nie lubi kąpieli, i powinno się to robić inaczej niz z psami, bo tylko w konieczności, a bardziej w sensie higieny uszu, nosa i oczu, sierści i jamy ustnej, opowiednimi specyfikami - oczywiście. Kot potrzebuje też zabawy *z wiekiem mniej, ale jednak*, i poświęcanego mu czasu, w późniejszym czasie kastracji *u kota*, sterylizacji *u kocicy*.

Wyprawka 

Zanim zaadoptuje/przygarnie się małego kotka, pasowałoby przygotować się. Nie jest potrzebne wiele rzeczy, ale jednak. Są to :
kuweta, i żwirek, karma, dwie lub 3 miseczki *woda, karma mokra, i sucha*, posłanie, zabawki, koty lubią wędki, wiem z doświadczenia ;), obroży *nie koniecznie*, oraz szelek i smyczy, gdy chce się go wyprowadzać, oczywiście, można puścić wolno, ale jest niebezpiecznie, karmy, oraz drapaku, ale to opcjonalnie, drapaki kosztują od 70 do nawet 300 zł. 

Kupić kota? Za i przeciw. 

Wiele faktów może odciągnąć Was od posiadania kota, ale równie dobrze są i zachęcające. Teraz wam je przedstawię. 
+ Mniej chorowite od psów.
+ Mogą zostać same na dłużej *oczywiście z jedzeniem*
+ Bardzo przyjazne
+ Nie są drogie w utrzymaniu
+ Szybko się uczą
+ Jeśli jest to wieś, gdzie mysz jest sporo, koty są w stanie je łapać
+ Szybko się przywiązują
+ Żywy termofor haha
+ Koty nie śmierdzą, oczywiście jeśli sprzątasz regularnie
+ Posiadacze kotów są odporniejsi na choroby
+ Mało który właściciel kota ma choroby/schorzenia serca
+ Dłuższe życie właściciela
+ Kocie mruczenie = lepsze samopoczucie
+ Kot kładąc się na bolącym miejscu właściciela, eliminuje jego ból
- Drapią wszystko, szczególnie w młodym wieku
- Podczas marcowania wychodzą na długo
- Duży obowiązek
- Sprzątanie po nim
- Sierść może się "walać po domu" 
-  Demolują

Można znaleźć więcej minusów, bądź plusów u danego kota, ale te, co dałam są bardziej ogólne.

Przgarnąć czy adoptować?

Zazwyczaj ten temat, budzi wiele kontrowersji. Ja osobiście mam 3 przybłędy, i taki kot, często wymaga "doprowadzenia do ładu", pod względem wyglądu i psychiki, oswajanie zazwyczaj trwa długo. Kot kupiony prędzej znajdzie dom niż ten ze schroniska. Najlepiej przygarnąć, lub wziąć ze schroniska, ten adoptowany naprawdę potrafi kochać, będzie Wam wdzięczny. Kot kupiony nie jest zły - pewnie, wszystkie pupile kochają tak samo i chcą być kochane. Kupowane, czy nie - od Was zależy. 


Z tego miejsca mega przepraszam, zaczęłam pisać 12 marca, a kończę 15. Mam niestety próby do występu 20 marca, szkołę i..na razie nie mam czasu. Post będzie NAPEWNO raz w tygodniu, dwa? nie obiecuję. Mam nadzieję, że wpis się spodobał. Do napisania! 
Ps. Przepraszam Hellena, za to, iż musiałaś długo czekać. 
Psvol2 : Pozdrawiam Gabrysię, Julkę *Leniwca*, Emmę/Helenę, Maję, Mirę, Marysię, Olie, Weronikę, Werę, Julkę vol2 i Carde.
Psvol2 : w piątek przychodzą superstary *nie chwalę się* chcecie recenzję? *możecie dawać inne propozycje*

~Mela

poniedziałek, 13 marca 2017

Powrót +... blue whale, co to jest? I czemu trzeba tego unikać?

Hej. Tu Vivien, Werszia, Wero, Wershia, czy jak kto woli.
Wiem, że zawaliła, widzę. Przepraszam, ale nie miałam weny ani czasu na pisanie. No.. Także, przechodzimy do tematu posta.



Blue whale, czyli "niebieski wieloryb" to dosyć popularna gra, która rozpoczęła swą działalność w Rosji.
Gracz ma 50 dni na wykonanie 50 zadań. Każdego dnia musi wykonywać jedno. Niby nic groźnego.. Dopóki nie dowiesz się jak te zadania brzmią.
W skład zadań wchodzi między innymi:
- Samookaleczanie się
- Wstawianie o nietypowych porach (4;20) i oglądaniu horrorów
- Chodzenie po dachach, torach..

Ostatnim zadaniem jest.. Popełnienie samobójstwa. Tak. Ostatnie zadanie brzmi "skocz z budynku. Odbierz sobie życie".


Każdy gracz powinien zalogować się na VK (rosyjska podróbka facebook'a). Tam kontaktuje się z innymi graczami i swoim opiekunem. Opiekun to osoba która ma za zadanie nakłaniać cię do skończenia gry. Podobno, gdy się wycofasz, Opiekun znajduje cię i kończy robotę.

Znam dwie osoby które w to grają. Mój były oraz koleżanka z klasy (WK).. WK powiedziała że nie loguje się na VK, i nie zrobi 50 zadania, tylko chce sprawdzić jak bardzo silną ma psychikę.. Cóż, zobaczymy.


Błagam Was, nie zaczynajcie grać w tę chorą grę... Cóż.. Wstawię wam tu te zadania, nie po to byście grali, tylko dla informacji..
  • Wytnij żyletką „f50” na twojej ręce, wyślij zdjęcie do swojego ‚opiekuna’.
  • Wstań o 4:20 rano i obejrzyj psychodeliczne i straszne filmiki, które wyśle ci opiekun.
  • Potnij swoje ramkę wzdłuż swoich żył, nie za głęboko, tylko 3 rany. Wyślij zdjęcie do swojego opiekuna.
  • Narysuj wieloryba na kartce, wyślij zdjęcie do opiekuna.
  • Jeśli jesteś gotów, by zostać ‚wielorybem’ wytnij TAK na swojej nodze. Jeśli nie – potnij się wiele razy (ukarz się).
  • Zadanie z szyfrem.
  • Wytnij „f40” na ręce, wyślij zdjęcie do opiekuna.
  • Napisz #jestemwielorybem w swoim statucie na VKontakte.
  • Musisz pokonać swój lek.
  • Wstań o 4:20, idź na dach (im wyższy, tym lepiej).
  • Wytnij wieloryba na swojej ręce, wyślij zdjęcie.
  • Oglądaj straszne i psychodeliczne filmiki przez cały dzień.
  • Słuchaj muzyki, którą opiekunowie ci wyślą.
  • Potnij swoje usta.
  • Wbijaj igłę w swoją rękę wiele razy.
  • Zrób coś bolesnego dla siebie, obrzydź siebie.
  • Idź na najwyższy dach jaki znajdziesz, stań przez jakiś czas na krawędzi.
  • Idź na most, stań na krawędzi.
  • Wdrap się na żurawia, albo przynajmniej spróbuj.
  • Opiekun sprawdzi, czy jesteś wierny.
  • Porozmawiaj z innym „wielorybem” (graczem albo opiekunem) na Skype.
  • Idź na dach, usiądź na krawędzi z dyndającym (?:) ) nogami.
  • Inne zadanie z szyfrem.
  • Sekretne zadanie.
  • Spotkaj się z „wielorybem”.
  • Opiekun wyjawia ci datę twojej śmierci, musisz ją zaakceptować.
  • Wstań o 4.20, idź na szyny kolejowe (odwiedź każde jakie znajdziesz).
  • Nie rozmawiaj z nikim przez cały dzień.
  • Złóż przysięgę, że jesteś „wielorybem”.
  • Każdego dnia wstawaj o 4:20 rano, oglądaj straszne filmiki, słuchaj muzyki która „oni” [opiekunowie] ci prześlą, tnij się raz dziennie, rozmawiaj z „wielorybem”.
  • Skocz z wysokiego budynku. Odbierz sobie życie.
Proponuję Wam jednak zamiennik Blue Whale - Różowy Wieloryb, czyli polska odpowiada na chorą grę:


1. Napisz na ręce ,,rw50,, 
2. Spójrz w lustro i się uśmiechnij <prześlij zdjęcie opiekunowi>
3. Narysuj wzdłuż ręki pare serduszek <wyślij zdjęcie>
4. Narysuj różowego wieloryba z dodatkami wyobraźni od siebie <wyślij zdjęcie>
5. Jeśli jesteś gotów na nodze narysuj kwiatka
6. Zadanie z szyfrem
7. Narysuj dwa wieloryby - przekreśl niebieskiego
8. Napisz w opisie #rwp <różowy wieloryb pomaga>
9. Pokochaj jedną swoją wadę
10. Zrób zdjęcie ładnego widoku <wyślij>
11. Oglądaj zwierzątka, popraw sobie humor
12. Posłuchaj ulubionej piosenki i podziel się nią na Facebooku
13. Narysuj wieloryba w kolorze różowym albo w serduszkach <wyślij zdjęcie>
14. Wyślij buziaczka do opiekuna
15. Zrób zdjęcia kwiatom , które ci się podobają
16. Zrób coś miłego dla siebie, popraw sobie dzień miłym akcentem
17. Poczekaj na zachód słońca
18. Idź do jakiegoś miło wspominanego miejsca z osobą którą lubisz
19. Popraw komuś humor,spróbuj przynajmniej 
20. Opiekun popisze z tobą
21. Pogadaj z RÓŻOWYM wielorybem na Skype, gdziekolwiek 
22. Pomóż komuś w problemie 
23. Inne zdanie z szyfrem
24. Sekretne zadanie
25. Opiekun zadaje ci jedno pytanie odpowiedz szczerze
26. Jeżeli możesz spotkaj się z Różowym Wielorybem albo znowu pogadajcie!
27. Wstań w weekend przed 11 i korzystaj z dnia!
28. Poznaj jak najwięcej nowych osób
29. Powiedz komuś ze ładnie wygląda
30. Napisz co ci leży na sercu opiekunowi
31 - 49 Staraj się ulepszać swoje życie uśmiechaj się pomagaj, pisz postępy opiekunowi
50. Bądź z siebie dumny.




Ostatnie co chce pokazać, to do czego doprowadza Blue Whale...

Grafika Google, prawdziwe..
No cóż.. Trzymajcie się ciepło, do napisania.


'W.

niedziela, 12 marca 2017

Internetowa przyjaźń

  Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym poście z mojej strony.
 Dzisiaj zdecydowałam się napisać o internetowej przyjaźni.
Mimo, że notek o te tematyce na tym blogu jest dużo, zdecydowałam, że ja też chcę taką napisać.
Zapraszam do przeczytania.



 Może zacznę od tego, czy internetowa przyjaźń istnieje.
Odpowiedź na to pytanie brzmi tak.
Dużo osób może się ze mną nie zgadzać twierdząc, że może to być porywacz, bandyta, bądź ktoś jeszcze inny, że nie znamy tak naprawdę osoby, dopóki jej nie zobaczymy w realu, że nie i koniec.
Jednak piszemy z człowiekiem. Nie z robotem. Z istotą żywą, która też ma uczucia, więc nie nazywajmy jej w sposób niemiły. To jest taka sama osoba, jak Ty, ja i Aśka z Twojej klasy. Niemożliwe jest, aby rozmawiać z osobą nieistniejącą. Zawsze po drugiej stronie jest CZŁOWIEK. Ta osoba żyje, oddycha, patrzy... Robi to samo co Ty.



 Może opowiem trochę o mojej przygodzie z internetową przyjaźnią.
Powiedzmy, że przedstawię to w postaci opowiadania.
Wakacje - ulubiony okres w roku większości uczniów, w tym 11-letniej Basi.
Polegały głównie na jeżdżeniu na rowerze z Magdą i Nataszą, oraz blogowaniu i graniu w MSP. Basia pomagała jak tylko mogła, gdy komuś wszedł hacker na konto.
Tak było i tym razem.
 Pewnej Kasi ktoś włamał się na konto, więc było jak zawsze.
,,Zostaw ją!", ,,To jest karalne", ,,Mogę zadzwonić na policję", itd.
W końcu hacker odpuścił, a właścicielka konta zalogowała się na nie.
Dziękowała jej, ale czego innego można się spodziewać.
W ciągu następnych dni jakoś tak się potoczyło, że dziewczyny zaczęły gadać na FaceBook'u.
Kasia zapoznała Basię z Gabi, którą spotkała (Kasia) na tematycznym chacie, z motywu o Harley Quinn.
Tak gadają codziennie do dziś na FB i planują spotkanie w tegoroczne wakacje.
Krótka, ale zwięzła historyjka.



 To na tyle w dzisiejszym poście, potem jeszcze jak się tu dostanę na stałe to zrobię jeszcze pewnie notki o tej tematyce, jeśli oczywiście będziecie chcieli.
Lecz teraz już się z Wami żegnam, cześć.

piątek, 10 marca 2017

Cześć..

Cześć..

Tak to ja. Ta osoba, która mówiła, że będzie pisać codziennie i w ogóle. A co się stało na prawdę? Nie pisałam przez 4 miesiące. Strasznie mi głupio, bo zachowałam się nie fair wobec was, ale też sama nie dotrzymałam dla siebie słowa.. Nie wiem czy ma sens teraz się tłumaczyć czemu mnie nie było. Jednak w pewnym momencie po prostu zwątpiłam w siebie i chciałam z tym wszystkim skończyć. Nie miałam żadnych pomysłów, żadnych chęci, ale nie potrafiłam się stąd usunąć. Ten blog dał mi na prawdę dużo w życiu. Coraz lepiej piszę prace na języku polskim, umiem lepiej się wysławiać. Jednak najważniejszym, ale to najważniejszym jest poznanie moich IBFF. Gdyby nie zgłoszenie się tutaj nie poznałabym teraz dla mnie jednych z ważniejszych osób w życiu. Teraz postanowiłam wrócić i to nie tak jak kilka miesięcy temu, nie. Teraz chce na prawdę. Nie będę pisała jakiś grafików czy tym podobnych, ale posty oczywiście będą się pojawiać. Ten post będzie bardzo krótki(jest bardzo krótki), ponieważ miał być on tylko informacyjny. Jeżeli mi się uda to jutro pojawi się pierwszy zwykły post po mojej przerwie.

Do Napisania ;)

Werson

środa, 8 marca 2017

Przyjaciel - osoba, która przy tobie jest...

Na wstępie chcę podziękować za wszystkie miłe komentarze. Bardzo mnie to motywuje i cieszę się, że spodobał wam się tamten post. Mam nadzieję, że ten jak i następne również się wam spodobają.

Kto to jest właściwie przyjaciel? To taka osoba, której ufasz, często spędzasz z nią czas... można by wymieniać bez końca. Czy każdy z nas ma taką osobą przy sobie? Nie, nie każdy. Nie jest powiedziane, że trzeba mieć przyjaciela. Lepiej nie mieć go w ogóle niż mieć fałszywego. Przyjacielem nie stajemy się z dnia na dzień. Czasem potrzeba wielu lat, aby zyskać czyjeś zaufanie. Zazwyczaj przyjaźnią się osoby tej samej płci, aczkolwiek zdarzają się przyjaźnie damsko-męskie. Wiele takich typu przyjaźni pojawia się w książkach - potem te osoby się w sobie zakochują i bam.



Ja miałam taką naprawdę śmieszną historię związaną właśnie z przyjaźnią. Kiedyś przyjaźniłam się z wieloma osobami i nie miałam jednej konkretnej przyjaciółki. Trzymałyśmy się razem i w ogóle. Ja jednak wcale nie przepadałam z tymi dziewczynami, przyjaźniłam się z nimi, bo po prostu bałam się, że nie będę miała się z kim przyjaźnić. No i bardzo nie lubiłam takiej jednej dziewczyny. Dokuczałyśmy jej i ona nam. Nienawidziłyśmy się. Kilka miesięcy później jakoś tak się stało, że się z nią zaprzyjaźniłam. A teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i wszędzie chodzimy razem. Bardzo ją lubię i nie wyobrażam sobie mieć innej przyjaciółki.


Jakie cechy powinna mieć według mnie idealna przyjaciółka? Idealna przyjaciółka powinna być...
~ szczera
~ wyrozumiała
~ miła
~ pomocna
~ zabawna

To według mnie najważniejszy cechy. A jakie są według was? Napiszcie w komentarzu, chętnie poczytam!


I teraz wypowiem się w kwestii, w której nie mam bladego pojęcia, ale no cóż. Czy siostra/brat może być naszym przyjacielem? A nawet czy najlepszym przyjacielem? Nie wypowiem się, ponieważ nie mam rodzeństwa, ale osoby, które rodzeństwo mają mogą napisać w komentarzu czy "przyjaźnią się" ze swoim bratem lub siostrą. Ja osobiście myślę, że można - jednak gdy mieszka się ze sobą i żyje się ze sobą całe życie, to czasami ma się siebie dosyć. No i różnica wieku też jest ważna - dziesięciolatka chyba nie ma wspólnych tematów z osiemnastolatką, prawda? Ja sama mam trzech kuzynów, z czego jeden jest już pełnoletni, drugi za rok będzie pełnoletni, a trzeci jest o dwa lata ode mnie młodszy. I niby najlepiej powinnam się dogadywać z tym najmłodszym. Czy tak jest? Sama nie wiem, bo jakoś on jako jedenastolatek ma tam swoje klocki lego i jakieś gry typu autka, ale często do siebie jeździmy i jakoś się dogadujemy. Z tymi starszymi to wiadomo jak jest - oni tam imprezy itd. Mimo tego jest to moja rodzina i traktuje ich w zasadzie jak braci.

Z przyjaźnią damsko-męską jest tak, że zazwyczaj jedna osoba się w tej drugiej zakochuje no i cała przyjaźń się kończy. Nie zawsze tak jest i czy tak jest we wszystkich przypadkach, to nie jestem pewna, ale każdy ma własnie takie zdanie o przyjaźni damsko-męskiej. I czy w ogóle ona istnieje? Moim zdaniem oczywiście, że istnieje. A waszym? Napiszcie w komentarzu!




To by było dzisiaj na tyle. Taka jest moja opinia o tym wszystkim, a teraz chciałabym poznać waszą. Napiszcie w komentarzu co o tym sądzicie i oczywiście czy spodobał wam się post. Pozdrawiam was ciepło i do zobaczenia!

poniedziałek, 6 marca 2017

My day 6.03.17r.

Hei!

Tu Mela, z góry przepraszam za nieobecność, ale o tym rozpiszę się na końcu notki. Jak tam u Was? Dobrze? No, ja mam nadzieję, żeby się nie rozpisywać - zapraszam do czytania opisu mojego dzisiejszego dnia, taka odmiana, mam nadzieję, iż zainteresuje. 




Mój dzień 6 marca


Pierwszy dzień szkoły, po weekendzie zaczęłam o 6.55, gdy to zadzwonił alarm, nie wstałam od razu. W międzyczasie dzwoniła moja mama z pracy, pytając czy już się obudziłam. Punktualnie o 7 wstałam na równe nogi, ubrałam się, spakowałam książki *zazwyczaj robię to wieczorem, ale dzisiaj był wyjątek*, sprawdziłam, czy mam materiały na technikę, włożyłam worek do plecaka. Tak zleciało 15 minut. Poszłam wyczesać włosy, umyć zęby oraz spakować drożdzówkę, hajs oraz napój. Gdy była już 7.20 założyłam kurtkę i new"balance, bo było ciepło mimo szarości za oknem. Wreszcie, o 7.40 przyjechał mój autobus.

Polski - Moja ulubiona lekcja, zawsze na niej panuje rozgardiasz. Czytaliśmy wiersz, Pani zadała pracę domową, po czym osoby, które nie oddały planu wycieczki, prezentowały go, bądź pokazywały prezentacje. Lekcja upłynęła szybko, jak zawsze. 

W-f Grałyśmy w siatkówkę, wybierałam. Zazwyczaj gramy 2 sety, tym razem zdążyłyśmy 4 z czego wszystkie wygrała moja drużyna. Ogólnie ciekawie było, bo uwielbiam siatkę.

Wychowawcza - Pani rozdawała ankiety dla rodziców, bo będzie wywiad z uczniami, wybrała do kategorii dzieci numer 7, ja mam 6, pech. Omawiała kartkówkę, z której dostałam 3, i kilka spraw o wycieczce majowej. 

Przyroda - Nowy temat, uzupełnialiśmy tabelkę o Tatrach wysokich i zachodnich, robiliśmy coś potem w ćwiczeniach z tego tematu, odpowiadaliśmy na pytania pod koniec lekcji, co kto zapamiętał i zaznaczaliśmy pracę domową, słabo mi było od tej lekcji do następnych, nie wiem, czy to pogoda, czy co. 

Matematyka - Omawianie kartkówki, ćwiczenia z tego nieszczęsnego tematu, ćwiczenia z nowego - łatwiejszego i kilka działan do zeszytu, praca domowa też, jak zawsze. Wtedy to już słabość i ból głowy dały się we znaki.

Technika - Dokańczanie ściegów na dwie oceny. Mam 7/15, na następnej lekcji oddajemy. Zaległa praca domowa z metkami ubrań i dla osób, które zrobiły ściegi - projekt etui na telefon, będzie do uszycia, ja robiłam ściegi, mam dokończenie ich i projekt w plecy. 

Religia - Dopisywanie notatki, czytanie pracy domowej, oraz omawianie nazw Ziemi Świętej. Kilka zadań, które muszę zrobić, zawsze wychodzę z koleżankami wcześniej na autobus. Dzień ten oceniam na 8,5/10, nie było źle. 

Dzwonek zadzwonił zanim zeszłam ;-;, ale zdążyłam. Mam blisko do domu, więc wysiadłam szybko. O 14.50 byłam już w domu, rozebrałam się, położyłam plecak, obrałam sobie pomelo i teraz siedzę w pokoju, aktualnie mamy 15.30, i po napisaniu notki w oczekiwaniu na mamę zacznę robić lekcje, do 16.30, kiedy jest serial. Potem nauka do sprawdzianu z muzyki. 



Teraz trochę o nieobecności, przepraszam, ale w tym półroczu ostro podpadłam z matematyki, i muszę to poprawić oraz uczyć się na bieżąco, napisałam tego posta na szybko, bo nie chcę, by tak pustami świeciło. Post o kotach obiecany - będzie, po mojej przerwie do 12, przepraa(+99)szam Was moi drodzy, że długa będzie owa przerwa, ale póki co, szkoła jest na pierwszym miejscu. Postaram się to ponadrabiać, w wolnym czasie będę codziennie po kawałku pisała notkę o kotach. *przepraszam Emma :(*. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, szczególnie, że są nowe redaktorki, które jak widzę - piszą świetnie. 
Mam nadzieję, że post się spodobał i nie macie do mnie urazy. Do napisania, miłego dnia. 


*kopiowanie za moją zgodą, w przeciwnym razie jest zabronione*

~Ayano

Mój (nie) typowy poniedziałek.

Każdy kocha poniedziałek. No bo kto by go nie kochał? Nie dość, że początek tygodnia, to jeszcze do weekendu tyle dni! Ja również zaliczam się do grona osób, które nienawidzą poniedziałków. Jednak bardziej od poniedziałków nienawidzę wtorków. W ogóle najbardziej, to ja piątek lubię. Czy wy też tak macie? Dzisiaj napiszę trochę o moim całkiem normalnym i typowym poniedziałku.



Wstaję zazwyczaj 7:00- 7:15. Chętnie pospałabym dłużej, ale mam daleko do szkoły i jedzie się długo. Wstaję i pierwsze co robię to myję zęby, twarz, czeszę się i ubieram. Potem przychodzi czas na śniadanie. Zazwyczaj jem jogurt naturalny z płatkami musli, ale zdarzy się kanapka z dżemem i kakao. Z domu wychodzę różnie. Gdy idę na autobus, to wychodzę o 7:25, a gdy jadę autem razem z moją mamą, to wyjeżdżamy o 7:35.


Lekcje zaczynam zazwyczaj o godzinie 8:00. Mam to szczęście, że w poniedziałek kończę już o 12:35! Mam tak krótko lekcje, że sama się dziwię, bo w poniedziałek kończę tak wcześnie! Mój plan lekcji też nie jest jakiś najgorszy.
1. język polski
2. język polski
3. język angielski
4. język angielski
5. matematyka
I wreszcie do domu! Wolność się kłania i wita nas od progu! Już w szatni czuję, że najgorsze za mną i już koniec szkoły!


W domu jestem o około 12:50. Jem obiad przygotowany przez moją mamę i idę do swojego pokoju się przebrać. Pakuję się na następny dzień do szkoły, odrabiam lekcje i się uczę. Zanim to wszystko zrobię jest już 14:00. Wtedy muszę już jechać razem z moją mamą na gimnastykę korekcyjną. Niestety, ale mam dość dużą wadę i muszę chodzić na takie zajęcia dwa razy w tygodniu. Mama zawozi mnie do babci i tam czekam do 15:40 (piję herbatkę itd.). Idę na korekcyjną, która trwa do 17:00.


Wracam do domu o 17:20, znów się przebieram i biorę jakąś przekąskę. Siadam przed telewizorem i oglądam jakieś tam seriale czy filmy. Około 18:00 włączam laptop i zaglądam na blogi, piszę posty, a także gram w The Sims i oglądam YouTube. Czyli krótko mówiąc nic nie robię. O 19:30 wreszcie kończę ten mój seans komputerowy i sprawdzam jeszcze raz czy aby na pewno wszystko na jutro mam. Do 20:55 czytam książki (jestem miłośniczką książek), a o tej 20:55 schodzę na dół oglądać Milionerów (hehe). Milionerzy kończą się o 21:30, więc o tej godzinie idę się myć i w ogóle wieczorna rutyna.


Potem jem pyszną kolację, a najczęściej są to kanapki z rukolą (kocham rukolę!) albo jakiś budyń czy kisiel (kocham kisiel!). Później znów zasiadam przed telewizor i oglądam jakąś tam "Drugą szansę", a następnie jakieś tam jeszcze seriale i inne bzdety. Kończę o 23:30. Idę wtedy do łóżka i próbuję zasnąć. No, nie zawsze mi to wychodzi, więc biorę książkę do ręki i czytam zazwyczaj do 00:30. O tej godzinie też najczęściej zasypiam, choć bywa różnie.



I tak kończy się mój zwykły poniedziałkowy dzień! Nie ma w nic niezwykłego, choć przyznam, że poniedziałki nie są aż tak złe. Najgorsze są wtorki jak dla mnie. Napiszcie z komentarzu czy spodobał wam się post no i jaki jest wasz poniedziałkowy dzień. Piszcie też czy chcecie abym zrobiła post o jakimś innym dniu i o jakim dniu tygodnia. Pozdrawiam i... miłych poniedziałków!


niedziela, 5 marca 2017

Trochę o hejcie i konstruktywnej krytyce


  Witam, to ja - Basia.
 Dzisiaj post o hejcie i konstruktywnej krytyce.
Nie będę robić wstępu na 739487566 stron, więc zapraszam do czytania.

Co to hejt? Jakie są jego rodzaje?

 Zacznijmy od tego, że hejt, to spolszczona nazwa angielskiego słowa hate, co znaczy nienawidzić. Oznacza jakiś rodzaj wypowiedzi, głównie obraźliwej i niemiłej. Jest to przejawianie negatywnych uczuć, takich jak złość, agresja, nienawiść.
Hejt dzieli się na 3 ,,części": pisemny, werbalny, obrazkowy.

Hej pisemny

 W komentarzach na YouTube, teraz możemy coraz częściej zobaczyć hejty. Zamiast używać nazwy np: „negatywny komentarz”, z powodzeniem możemy użyć słowa „hejt”. Można nim nazwać zazwyczaj wpisy od negatywnych i trochę uszczypliwych aż do spisów mega obelżywych, obraźliwych i poniżających.

Hejt werbalny

 Jest to nic innego jak wyrażanie naszej negatywnej opinii na dany temat za pomocą słów. Jednak sama negatywna opinia czasem może nie wystarczyć aby daną wypowiedź  zaklasyfikować jako hejt. Aby łatwiej odgadnąć czy dana wypowiedź to hejt, sprawdzamy czy tej wypowiedzi towarzyszą jakieś emocje, nadające mocy wypowiedzi. Mogą również towarzyszyć temu niecenzuralne słowa.

Hejt obrazkowy

 Ostatnio różne bohomazy, brzydkie sprejowe malunki naścienne i tym podobne, które mają do przekazania jakąś negatywną treść, zaczęliśmy nazywać hejtami. Twory o podłożu rasistowskim, religijnym, politycznym itd., możemy określić tym mianem. Treść konkretnego hejta obrazkowego musi się cechować przynajmniej dezaprobatą w stosunku do osoby/rzeczy w którą został wymierzony. Nie tylko naścienne malunki można tak nazwać. Hejty mogą mieć formę grafiki komputerowej np: przerobione lub oryginalne zdjęcie a nawet film.

Źródło do rodzaju hejtu: >TU<

Kim jest hejter?

 Hejter to osoba, która hejtuje *Wowowowowoowow*.
Taki człowiek nie myśli o uczuciach innej osoby, możliwe też, że robi to, aby się dowartościować, gdyż ma własne problemy i próbuje ,,udupić" (przepraszam za wyrażenie) innych, aby postawić się wyżej.
Taka istota może myśleć, że w internecie wszyscy są anonimowi, że może, bo to przecież ona i nikt jej nie namierzy. Lecz takie rozumowanie to błąd, bo przecież policja istnieje.
Takowy typ ludzi nie jest lubiany wśród innych, bo chyba nikt nie chciałby komentarza w stylu ,,jestes gupia zabij sie" (błędy specjalnie).


Co to konstruktywna krytyka

 Czas na coś, co jest przyjemniejsze.
Załóżmy, że Ty i ja jesteśmy rysownikami.
Jedna osoba z naszej dwójki wykonała pracę, która nie wyszła jej najlepiej i wstawia to np. na jakąś rysunkową grupę na FB.
Druga osoba komentuje:
,,Ogółem, to fajny rysunek, ale znalazłam parę błędów.
Oczy są za bardzo oddalone od siebie, odległość między nimi jest taka, jak jeden z nich.
Nos jest za wysoko, a usta za nisko.
Polecam bardziej zaznaczyć łuk kupidyna.
Szyja jest nieco za długa, a obojczyk możesz bardziej zaznaczyć cieniem.
Za to bardzo podobają mi się włosy. Piękny warkocz.
Pozdrawiam :)".
To, co teraz przeczytaliście, to konstruktywna krytyka.
Autor tego typu wypowiedzi mówi o błędach, dokładnie opisuje i nie zostawia komentarza zwanego hejtem, tylko widać, że stara się pomóc.


 To na tyle w dzisiejszym poście, który mam nadzieję, że Wam się spodobał.
Troszkę się rozpisałam, ale to chyba dobrze.
Dziękuję również za takie miłe przyjęcie mnie.
Cześć!